I don't know what the hell I'm doing here. I was born in a Scots Presbyterian ghetto in Canada, and dropped out of high school. I don't own a cell phone, and I paint on paper using gouache, which hasn't changed in 600 years. But about three years ago I had an art show in New York, and I titled it "Serious Nonsense." So I think I'm actually the first one here -- I lead. I called it "Serious Nonsense" because on the serious side, I use a technique of painstaking realism of editorial illustration from when I was a kid. I copied it and I never unlearned it -- it's the only style I know. And it's very kind of staid and formal. And meanwhile, I use nonsense, as you can see.
Nie mam pojęcia co ja tu do diabła robię. Urodziłem się w szkocko-prezbiteriańskim getcie w Kanadzie, rzuciłem szkołę. Nie mam komórki i maluję techniką gwaszu, która nie zmieniła się przez 600 lat. Jakieś 3 lata temu miałem wernisaż w Nowym Yorku, który nazwałem "Poważny Nonsens". Myślę, że byłem w tym wszystkim pierwszy. Wystawę nazwałem "Poważny Nonsens" ponieważ od formalnej strony Posługuję się czasochłonnym stylem realistycznych ilustracji prasowych Gdy byłem mały kopiowałem je - i tak mi już zostało. To jedyny styl jaki znam. Jest bardzo statyczny i formalny. Równocześnie posługuję się nonsensem.
This is a Scottish castle where people are playing golf indoors, and the trick was to bang the golf ball off of suits of armor -- which you can't see there. This was one of a series called "Zany Afternoons," which became a book.
Oto szkocki zamek, gdzie wewnątrz ludzie grają w golfa a celem jest odbicie piłki od średniowiecznych zbroi - których akurat tu nie widać, Ten jest jednym z serii "Głupiutkie Popołudnia" - seria została opublikowana w książce.
This is a home-built rocket-propelled car. That's a 1953 Henry J -- I'm a bug for authenticity -- in a quiet neighborhood in Toledo.
Oto amatorski samochód rakietowo-śmigłowy. Model Henry J z 1953 roku. Jestem maniakiem autentyzmu - mieszkam w cichej okolicy Toledo.
This is my submission for the L.A. Museum of Film. You can probably tell Frank Gehry and I come from the same town.
To moja praca zgłoszona do Muzeum Filmu w L.A. Pewnie pomyślicie, że Frank Gehry i ja pochodzimy z tego samego miasta.
My work is so personal and so strange that I have to invent my own lexicon for it. And I work a lot in what I call "retrofuturism," which is looking back to see how yesterday viewed tomorrow. And they're always wrong, always hilariously, optimistically wrong. And the peak time for that was the 30s, because the Depression was so dismal that anything to get away from the present into the future ... and technology was going to carry us along.
Moje prace są bardzo osobiste i tak dziwaczne, że musiałem wymyślić do nich własne słownictwo. Dużo pracuje nad - jak to określam - retro-futuryzmem, który pokazuje, w jaki sposób "wczoraj" postrzegało "jutro". W zabawny i optymistyczny sposób - nigdy nie miano racji, Szczytowy okres przypadał na lata 30, gdy depresja była tak przygnębiająca że ludzie chcieli zapomnieć o teraźniejszości - właśnie dzięki wyobrażeniom o technologii w przyszłości.
This is Popular Workbench. Popular science magazines in those days -- I had a huge collection of them from the '30s -- all they are is just poor people being asked to make sunglasses out of wire coat hangers and everything improvised and dreaming about these wonderful giant radio robots playing ice hockey at 300 miles an hour -- it's all going to happen, it's all going to be wonderful.
Warsztat Popularny - w tamtych czasach poczytny magazyn naukowy miałem ich wielka kolekcję z lat 30 a tak naprawdę to pokazywano ludziom, jak robić okulary z drucianych wieszaków, wszystko było improwizowane, z marzeniami o wielkich zdalnie sterowanych robotach grających w hokeja przy 300 milach/h - właśnie tak miało się stać i miało być tak cudowne.
Automotive retrofuturism is one of my specialties. I was both an automobile illustrator and an advertising automobile copywriter, so I have a lot of revenge to take on the subject. Detroit has always been halfway into the future -- the advertising half. This is the '58 Bulgemobile: so new, they make tomorrow look like yesterday. This is a chain gang of guys admiring the car. That's from a whole catalog -- it's 18 pages or so -- ran back in the days of the Lampoon, where I cut my teeth.
Moją specjalnością jest retro-futuryzm samochodowy. Byłem zarówno ilustratorem i copywriterem reklam motoryzacyjnych, więc z pewnością mam się za co mścić na tym temacie. Detroit zawsze było o krok do tyłu, zwłaszcza reklamowo - - to Bulgemobile'58, tak nowoczesny, że przy nim jutro to było już wczoraj. Widać wianuszek facetów go podziwiających. Rysunek pochodzi 18-sto stronicowego katalogu z czasów magazynu Lampoon, gdzie zdobywałem doświadczenie.
Techno-archaeology is digging back and finding past miracles that never happened -- for good reason, usually. The zeppelin -- this was from a brochure about the zeppelin based, obviously, on the Hindenburg. But the zeppelin was the biggest thing that ever moved made by man. And it carried 56 people at the speed of a Buick at an altitude you could hear dogs bark, and it cost twice as much as a first-class cabin on the Normandie to fly it. So the Hindenburg wasn't, you know, it was inevitable it was going to go.
Techno-Archeologia to poszukiwanie zjawisk, które nigdy się nie wydarzyły - - zazwyczaj ze słusznych powodów. Zeppelin - z broszury o zeppelinie właśnie - - wzorowany oczywiście na Hindenburgu. Zeppelin był największym ruchomym obiektem stworzonym przez człowieka. Mieścił 56 osób, poruszał sie z predkoscią Buicka na wysokości gdzie słychać było psy a bilet kosztował dwa razy więcej niż kajuta pierwszej klasy do Normandii. Poza tym, jak wiecie, Hindenburg nie był zbyt pewnym środkiem lokomocji.
This is auto-gyro jousting in Malibu in the 30s. The auto-gyro couldn't wait for the invention of the helicopter, but it should have -- it wasn't a big success. It's the only Spanish innovation, technologically, of the 20th century, by the way. You needed to know that.
Tutaj mamy auto-żyroskop toczący się po Malibu w latach 30. Nie mogło to poczekać na wynalezienie helikoptera, a powinno - to nie był duży sukces. To jedyny hiszpański technologiczny wynalazek XX wieku - tak a propos. Musiałem to powiedzieć.
The flying car which never got off the ground -- it was a post-war dream. My old man used to tell me we were going to get a flying car. This is pitched into the future from 1946, looking at the day all American families have them. "There's Moscow, Shirley. Hope they speak Esperanto!"
Latający samochód, który nigdy się nie wzniósł - powojenne marzenie. Mój ojciec zawsze mi powtarzał, że będziemy mieć latające auto. Tak widziano przyszłość w latach 1946, gdzie wszystkie amerykańskie rodziny miały taki "Oto Moskwa, Shirley. Mam nadzieję, ze mówią tu w Esperanto"
Faux-nostalgia, which I'm sort of -- not, say, famous for, but I work an awful lot in it. It's the achingly sentimental yearning for times that never happened. Somebody once said that nostalgia is the one utterly most useless human emotion -- so I think that’s a case for serious play.
Niby-Nostalgia - to z czego jestem sławny i nad czym najwięcej pracuje - to smutna, sentymentalna tęsknota za czasami, które się nigdy nie wydarzyły. Ktoś kiedyś powiedział, że nostalgia to najbardziej bezużyteczna emocja więc myślę, że warto się nią zająć na poważnie.
This is emblematic of it -- this is wing dining, recalling those balmy summer days somewhere over France in the 20s, dining on the wing of a plane. You can't see it very well here, but that's Hemingway reading some pages from his new novel to Fitzgerald and Ford Madox Ford until the slipstream blows him away.
Oto typowy przykład - posiłek na skrzydle przywołujący duszne letnie dni gdzieś we Francji w latach '20 posiłek na skrzydle samolotu - pewnie nie widzicie dokładnie - ale oto Hemingway czytający swoją najnowszą powieść a to Fitzgerald i Ford Madox Ford - tuż przed zdmuchnięciem przez wiatr.
This is tank polo in the South Hamptons. The brainless rich are more fun to make fun of than anybody. I do a lot of that.
A to polo czołgów w South Hamptons. Bardzo fajnie żartuje się z bogatych głupków. Często to robię.
And authenticity is a major part of my serious nonsense. I think it adds a huge amount. Those, for example, are Mark IV British tanks from 1916. They had two machine guns and a cannon, and they had 90 horsepower Ricardo engines. They went five miles an hour and inside it was 105 degrees in the pitch dark. And they had a canary hung inside the thing to make sure the Germans weren't going to use gas. Happy little story, isn't it?
Autentyczność to ważna strona mojego Poważnego Nonsensu. Myślę, że wnosi bardzo wiele. Oto, na przykład, brytyjskie czołgi Mark IV z 1916 roku Miała 2 karabiny maszynowe i działo, oraz 90-cio konny silnik Ricardo Jechały 5 mil na godzinę a w środku było 50 stopni w cieniu. I jeszcze mieli tam kanarka w klatce jako zabezpieczenie przed niemieckim gazem. Zabawna historyjka, prawda?
This is Motor Ritz Towers in Manhattan in the 30s, where you drove up to your front door, if you had the guts. Anybody who was anybody had an apartment there. I managed to stick in both the zeppelin and an ocean liner out of sheer enthusiasm. And I love cigars -- there's a cigar billboard down there.
A to wieże Motor Ritz za Manhattanie w latach '30, Mając odwagę można było podjechać autem pod same drzwi Nikt kto był nikim nie miał tam apartamentu. Na rysunku udało mi się zmieścić zeppelina i horyzont - tak dla pociechy. Kocham cygara - widać tam bilbord z cygarem.
And faux-nostalgia works even in serious subjects like war. This is those wonderful days of the Battle of Britain in 1940, when a Messerschmitt ME109 bursts into the House of Commons and buzzes around, just to piss off Churchill, who's down there somewhere. It's a fond memory of times past.
Niby-Nostalgia sprawdza się w takich tematach jak wojna. Cudowne czasy bitwy o Anglię w 1940 gdy Messerschmitt wlatuje do Izby Reprezentantów i lata w kółko, tylko po to by wkurzyć Churchilla, który tam siedzi. To miłe wspomnienia przeszłych czasów.
Hyperbolic overkill is a way of taking exaggeration to the absolute ultimate limit, just for the fun of it. This was a piece I did -- a brochure again -- "RMS Tyrannic: The Biggest Thing in All the World." The copy, which you can't see because it goes on and on for several pages, says that steerage passengers can't get their to bunks before the voyage is over, and it's so safe it carries no insurance. It's obviously modeled on the Titanic. But it's not a cri de coeur about man's hubris in the face of the elements. It's just a sick, silly joke.
Hiperboliczna Przesada to używanie wyolbrzymień do granic możliwości ot - dla zabawy. To ilustracja - znowu w broszurze - RMS Tyrannic - największą rzecz na całym świecie. Tekst, którego tu nie widać i który jest na następnych stronach Mówi, że pasażerowie nie docierają do swoich kajut przed końcem podróży a statek jest tak bezpieczny, że nie ma ubezpieczenia. Oczywiście bazuje na Tytanicu. Ale to nie jest wołanie o wyższości człowieka nad żywiołami - ot, głupi dowcip
Shamelessly cheap is something, I think -- this will wake you up. It has no meaning, just -- Desoto discovers the Mississippi, and it's a Desoto discovering the Mississippi. I did that as a quick back page -- I had like four hours to do a back page for an issue of the Lampoon, and I did that, and I thought, "Well, I'm ashamed. I hope nobody knows it." People wrote in for reprints of that thing.
To jest prostackie - myślę, że to was rozrusza. Bez głębszego znaczenia - Desoto odkrywa Missisippi, i oto samochód Desoto odkrywający Mississippi. To był rysunek na tylną stronę - a miałem na to tylko 4 godziny. dla wydania magazynu Lampoon. Zrobiłem go i pomyślałem: "Ale wstyd, mam nadzieje, że nikt się nie dowie" Ludzie potem pisali z prośba o kopię.
Urban absurdism -- that's what the New Yorker really calls for. I try to make life in New York look even weirder than it is with those covers. I've done about 40 of them, and I'd say 30 of them are based on that concept. I was driving down 7th Avenue one night at 3 a.m., and this steam pouring out of the street, and I thought, "What causes that?" And that -- who’s to say?
Miejski Absurd - to czym naprawdę jest Nowy York Staram się pokazywać życie w Nowym Yorku jeszcze dziwniej, niż na tych okładkach Stworzyłem 40 obrazów, z czego 30 bazuje na tym koncepcie. Jechałem kiedyś 7 Aleją o 3 nad ranem i zobaczyłem parę wydobywająca sie spod ziemi. "Jak to się dzieje? Kto to sprawia? Kogo pytać?
The Temple of Dendur at the Metropolitan in New York -- it's a very somber place. I thought I could jazz it up a bit, have a little fun with it.
Świątynia Dendur w Metropolitan w Nowym Yorku - bardzo ponure miejsce Pomyślałem, że mogę mieć trochę zabawy i je podkolorować
This is a very un-PC cover. Not in New York. I couldn't resist, and I got a nasty email from some environmental group saying, "This is too serious and solemn to make fun of. You should be ashamed, please apologize on our website." Haven't got around to it yet but -- I may.
To bardzo politycznie niepoprawna okładka. Nie w Nowym Yorku. Nie mogłem się oprzeć, i potem dostałem wstrętny email od obrońców przyrody: "To zbyt poważny temat by się z niego nabijać. Powinieneś się wstydzić. Prosimy przeprosić na naszej stronie www" Jeszcze tego nie zrobiłem, ale kto wie?
This is the word side of my brain. (Laughter) I love the word "Eurotrash." (Laughter) That's all the Eurotrash coming through JFK customs.
Oto słowne zobrazowanie mojego mózgu (śmiech) Uwielbiam słowo Eurośmieć. (śmiech) wszystkie Eurośmiecie z odprawy celnej na lotnisku JFK
This was the New York bike messenger meeting the Tour de France. If you live in New York, you know how the bike messengers move. Except that he's carrying a tube for blueprints and stuff -- they all do -- and a lot of people thought that meant it was a terrorist about to shoot rockets at the Tour de France -- sign of our times, I guess.
Nowojorski kurier spotyka Tour de France. Jeśli jesteście z tego miasta to wiecie w jaki sposób oni jeżdżą, Ten akurat wiezie tubę na plany czy wydruki - zazwyczaj takie mają - a wielu ludzi myślało, że to terrorysta z rakietnicą na Tour de France - to chyba znak naszych czasów.
This is the only fashion cover I've ever done. It's the little old lady that lives in a shoe, and then this thing -- the title of that was, "There Goes the Neighborhood." I don't know a hell of a lot about fashion -- I was told to do what they call a Mary Jane, and then I got into this terrible fight between the art director and the editor saying: "Put a strap on it" -- "No, don't put a strap on it" -- "Put a strap on it -- "Don't put a strap on it" -- because it obscures the logo and looks terrible and it's bad and -- I finally chickened out and did it for the sake of the authenticity of the shoe.
To jedyna okładka modowa jaka zrobiłem. Przedstawia staruszkę która mieszka w bucie zatytułowałem to: "No to po sąsiadach". Nie mam bladego pojęcia o modzie - zostałem poproszony o przygotowanie czegoś zwanego "Mary Jane" i zostałem uwikłany w straszną kłótnie między Kreatywnym a wydawcą: narysuj pasek, nie rysuj go, rysuj, nie rysuj bo przeszkadza logo i wygląda fatalnie i w ogóle jest źle - spanikowałem i dodałem ten pasek dla podkreślenia autentyczności buta.
This is a tiny joke -- E-ZR pass. One letter makes an idea.
A to drobny humor - E-ZR pass. Jedna litera robi różnicę.
This is a big joke. This is the audition for "King Kong." (Laughter) People always ask me, where do you get your ideas, how do your ideas come? Truth about that one is I had a horrible red wine hangover, in the middle of the night, this came to me like a Xerox -- all I had to do was write it down. It was perfectly clear. I didn't do any thinking about it. And then when it ran, a lovely lady, an old lady named Mrs. Edgar Rosenberg -- if you know that name -- called me and said she loved the cover, it was so sweet. Her former name was Fay Wray, and so that was -- I didn't have the wit to say, "Take the painting."
A to gruby dowcip. Casting do filmu "King Kong" (śmiech) Ciągle zadają mi pytania o inspirację, o źródła moich pomysłów. A prawda jest taka, że miałem strasznego kaca po czerwonym winie i w środku nocy jakby strzelił mnie piorun - wystarczyło tylko zapisać. Jasne jak słońce. Nic więcej nie trzeba było wymyślać. Po opublikowaniu pewna urocza starsza dama imieniem Edgar Rosenberg pewnie kojarzycie - zadzwoniła do mnie zachwycona okładką. To było słodkie. Wcześniej nazywała się Fray Wray - i nie miałem jaj by powiedzieć "Możesz wziąć obraz"
Finally, this was a three-page cover, never done before, and I don't think it will ever be done again -- successive pages in the front of the magazine. It's the ascent of man using an escalator, and it's in three parts. You can't see it all together, unfortunately, but if you look at it enough, you can sort of start to see how it actually starts to move. (Applause)
Na zakończenie: 3-stronicowa okładka, po raz pierwszy w historii i pewnie po raz ostatni - strona po stronie na początku magazynu. Rozwój człowieka jako jazda ruchomymi schodami - w 3 częściach. Nie widać tego w całości, niestety, ale gdy się dobrze przyjrzeć, to widać, jak mężczyzna zaczyna się poruszać... (oklaski)
Pretty elegant. Nothing like a crash to end a joke. That completes my oeuvre. I would just like to add a crass commercial -- I have a kids' book coming out in the fall called "Marvel Sandwiches," a compendium of all the serious play that ever was, and it’s going to be available in fine bookstores, crummy bookstores, tables on the street in October. So thank you very much.
Eleganckie. Nie ma jak wypadek na koniec dowcipu. I to tyle na temat mojego dorobku. I jeszcze kryptoreklama na koniec: Na jesieni ukaże się moja książka dla dzieci p.t "Cudaczne Kanapki" Kompendium wszystkich poważnych sztuk na świecie i będzie dostępna w dobrych i kiepskich księgarniach i na polówkach na ulicy - już w październiku. Dziękuje za uwagę